Odcinek 2: Odrzucanie współpracy w Carcassonne
Gra planszowa Carcassonne nie ma bezpośrednich odwołań do ekologii. Nie pojawiają się w niej globalne ocieplenie, recykling czy biopaliwa. Ale opowiem o niej, bo dotyka istoty ekologii – w teorii wszystkim opłaca się współpraca, w praktyce każdy radzi sobie sam. Omówię przyczyny tej sytuacji w nadziei, że są one podobne do rzeczywistych.
Carcassonne zaprojektował Klaus-Jürgen Wrede w roku 2000, a polskie wydanie opracowało wydawnictwo Alibi Polska. Partia trwa trzy kwadranse i spodoba się wielopokoleniowej rodzinie. Uczestniczyć może od dwóch do pięciu domowników.
Układamy miasta
Zasady są proste. Gracze otrzymują swoje pionki oraz dostęp do wspólnej puli siedemdziesięciu kwadratowych płytek. Ilustracje na płytkach przedstawiają fragmenty miast i łąk. Carcassonne polega na wspólnym budowaniu planszy z tych płytek. W każdym ruchu losuje się jedną i przykłada brzegiem do rosnącej planszy. Obowiązuje przy tym zasada, że krawędzie muszą się zgadzać – rozpoczęte miasta muszą być kontynuowane. Przypomina to puzzle, w których wszystkie elementy są kwadratowe i jest wiele możliwych obrazków do ułożenia.
Wygrywa osoba, która otrzyma najwięcej punktów. Są one przyznawane za każdym razem, gdy na planszy powstało zamknięte miasto, które nie może się już powiększyć. Punkty otrzymują osoby, które miały wkład w budowę. Wiadomo którzy to gracze, bo na płytkach umieścili swoje pionki. Jednak jest ich za mało w stosunku do liczby płytek i nie jest to błąd gry, tylko jej zaleta. W każdym ruchu gracz musi zdecydować, czy budowa zapowiada się na tyle obiecująco, aby poświęcić dla niej pionka.
Duże miasta przynoszą więcej punktów, a otrzymuje je gracz, który umieścił w mieście najwięcej pionków. W przypadku remisu każdy ze zwycięzców otrzymuje komplet punktów.
Razem czy osobno?
Miasta można tworzyć samodzielnie lub wspólnie. Co opłaca się bardziej? Socjopaci otrzymają tylko tyle punktów, ile samodzielnie wybudowali. Ich przeciwieństwa, maniakalni partnerzy wzbogacają się dodatkowo o wkład innych graczy. Matematycznie prowadzi to do lepszego wyniku.
Zapytałem graczy, jeśli ktoś próbuje przyłączyć się do twojego miasta, to mu pomagasz, ignorujesz czy odgradzasz się? (w Carcassonne można bronić się przed utworzeniem wspólnego miasta)
- 83% odgradzam
- 17% nie reaguję
- 0% pomagam
Wśród osób, które się odgradzają, aż 26% zapowiada, że dodatkowo będzie się mścić. Odpowiedzi były emocjonalnie. Dlaczego korzystną propozycję traktujemy jako napaść, na którą należy odpowiedzieć zemstą?
Dlaczego nie współpracujemy
Jednym z powodów, dla którego nie chcemy wspólników, może być niebezpieczeństwo, że w pewnym momencie spróbują oni dołączyć jeszcze jednego pionka. W Carcassonne istnieje możliwość przejmowania miast. Czyżby gracze z powodu strachu wybierali gorszy wariant?
Za brak zaufania płacimy nieoptymalnym wynikiem. To jedna z konkluzji klasycznego problemu „dylematu więźnia”, którego uczestnicy wybierają między kooperacją a zdradą – mówi Przemek Radecki, socjolog. – Najczęściej wybierają zdradę, gdyż obawiają się, że zostaną zdradzeni. W klasycznym dylemacie więźnia uczestnicy nie mogą ze sobą ustalać decyzji a rozgrywka kończy się po pierwszej turze. Ten eksperyment pokazał jak istotna w budowaniu zaufania jest komunikacja i wiedza o przeszłych działaniach partnera interakcji.
– Obrona przed połączeniem może nie wynikać z lęku przed stratą – mówi Tomek Mieszkowski, psycholog i gracz. – Niechęć do współpracy wynika z tego, że przebiega ona w atmosferze rywalizacji. W Carcassonne może wygrać tylko jedna osoba. Obrona przed połączeniem wynika z nieszczerych intencji. Teraz współpracujesz ze mną, a za chwilę wejdziesz w układ z innym graczem, już beze mnie. Wygra osoba, która będzie najczęściej wchodzić w takie współprace, w których nie będzie choć jednej osoby. O takiej osobie nie pomyślisz, że jest partnerem.
Super elektrownia
Za pięć lat we Francji planowane jest uruchomienie tokamaka ITER, największej elektrowni nowej generacji działającej jak małe słońce zbudowane na Ziemi. To rezultat jednego z najdroższych projektów badawczych. Zastanawia mnie hipotetyczna sytuacja: co by się stało, gdyby mogła powstać nawet silniejsza elektrownia, która zasiliłaby cały świat czystą energią, ale pod jednym warunkiem. Mogłaby powstać tylko jedna i wymagałaby zamknięcia wszystkich innych elektrowni. Czy, tak jak w Carcassonne, 83% ludzi odbierze propozycję jako atak i odpowie „odgradzam się”?
Myślę, że o to byłaby wojna. Rządy pokłóciłyby się o miejsce, gdzie ma powstać ta elektrownia. Energia to obok religii najważniejsza rzecz o którą ludzie walczą – mówi Mieszkowski. – Niestety szanse na taką globalną współpracę rosną dopiero, gdy jesteśmy postawieni w sytuacji zagrożenia. Gdy już tylko taka elektrownia może istnieć. Chciałbym, żeby to było jak na filmie Dzień Niepodległości. Prezydent wygłasza proste orędzie i cały świat go słucha. To jest piękne, ale chyba nierealne.
Za tydzień
W Carcassonne brakuje nam zaufania. Wygrać może tylko jeden, więc współpraca byłaby nieszczera i narażona na zdradę. Za tydzień poznamy grę, w której zwyciężają lub przegrywają wszyscy. Okazuje się, że z takim zwycięstwem wiąże się nowy, zaskakujący problem.