Moda na ekologię dotarła także do producentów filmowych – 11 lutego wszedł na polskie ekrany pierwszy film przyjazny dla środowiska – „Para na życie” Sama Mendesa (w oryginale „Away we go”)
Chociaż sam obraz nie jest już najnowszy (światowa premiera miała miejsce 5 czerwca 2009 r.), warto o nim wspomnieć. Film jest jednym z nielicznych przykładów ekologicznego myślenia nie tyle w warstwie fabularnej, ile na etapie produkcji.
Na czym zatem polega ekologiczność tej produkcji? Otóż producentka wykonawcza, a jednocześnie ekolożka Mary Jo Winkler otrzymała propozycję od organizacji Earthquake/Green Media Solutions, aby objąć badaniem pilotażowym film „Para na życie”. Celami analizy były przede wszystkim pomiar i redukcja emisji dwutlenku węgla oraz zmniejszenie innych czynników, które szkodliwie wpływają na środowisko w czasie realizacji filmu. W międzyczasie pojawił się także trzeci cel: pobudzenie świadomości osób pracujących w przemyśle filmowym, tak aby byli w stanie podejmować działania z zakresie ekologicznej produkcji.
Producenci filmu postanowili skoncentrować się na czterech dziedzinach – transporcie, zużyciu energii, odpadach i materiałach wykorzystanych w filmie. Ograniczono zatem liczbę miejsc kręcenia scen filmu, aby zmniejszyć konieczność przemieszczania planu. Ponadto do transportu wynajęto 150 pojazdów z napędem hybrydowym, co pozwoliło zaoszczędzić do 41 dolarów za każdy z nich. Korzystano także z komunikacji publicznej.
W dziedzinie zużycia energii wykorzystano biopaliwa produkowane m.in. z oleju sojowego. Dzięki nim emisja dwutlenku węgla jest ok. 7 proc. niższa niż u zwykłego oleju napędowego. Ponieważ samochody z napędem hybrydowym zużywały tylko 45 proc. ilości paliwa, która jest potrzebna „zwykłym” samochodom, zaoszczędzono 33 tysiące dolarów. Jeśli chodzi o utylizację odpadów, to niemal połowę śmieci udało się poddać recyklingowi lub wykorzystać na kompost.
Ekologicznie potraktowano także materiały z planu filmowego – po zakończeniu zdjęć oddano je organizacjom, które mogły zrobić z nich użytek. W ciekawy sposób udało się także ominąć kwestię zużycia wody butelkowanej i związanej z jej użytkowaniem produkcją odpadów. Ekipa korzystała z wielorazowych butelek aluminiowych, które regularnie napełniano wodą. Kupowano ekologiczną żywność z lokalnych farm i używano jednorazowych biodegradowalnych naczyń zrobionych ze skrobi i kukurydzy.
Z pewnością niektórym nasuwa się pytanie, czy ten ekologiczny eksperyment wynikał z rzeczywistej troski o środowisko, czy też raczej z chęci dodatkowej reklamy dla filmu. Jednak bez względu na intencje, inicjatywa ta stanowi ciekawy przykład ekomarketingu, pokazując, że nawet kręcenie filmu można potraktować jako wyzwanie ekologiczne.
Źródło: http://kampaniespoleczne.pl/kontrowersje,2862,pierwszy_ekofilm